poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 3


                         
                                 Rozdział trzeci

Jennyfair obudziły promienie słoneczne, które dostały się do pokoju poprzez nie dokładnie zasłonięte okno. Usiadła i powoli omiotła spojrzeniem pokój. Chwilę, chwilę...co ona robiła na łóżku, kiedy w ogóle znowu zasnęła i gdzie znowu był Loki?
Najwyraźniej będzie musiała przyzwyczaić się do tego, że jej umysł będzie zadawał pytania, na, które nie koniecznie otrzyma odpowiedź. Wstała i cicho podeszła do okna, właściwie nie wiedziała, dlaczego tak się skrada skoro jest sama w pokoju. Odchyliła jeszcze trochę zasłonkę i natychmiast zasłaniając oczy cofnęła się, zdecydowanie nie lubiła światła, a może po prostu nie była do niego przystosowana.
Właściwie to nigdy wcześniej nie opuszczała Svartalheimu, wszystko, co wiedziała o innych światach zawdzięczała ojcu, starszemu bratu (tak wiem, że napisałam, że miała młodszego brata w poprzednim rozdziale, więc tylko dla jasności piszę od razu, że Jennyfair miała dwóch braci) i książkom, które Bóg wie skąd brał.
Jej starszy brat Alseet przeprowadził się nawet kiedyś do Vanaheimu na kilka lat, ale wrócił, ponieważ któregoś dnia napadła go grupa nienawidząca wszystkich Mrocznych Elfów.
Niestety zawsze istnieli ci, którzy z powodu okrucieństwa Malekitha uznawali cały ich świat za zły. Wciąż pamiętała jak Alseet przyszedł do domu cały pokryty siniakami i ranami.
Miała wtedy trzynaście lat i była tak beznadziejnie nieśmiała, że bała się odezwać do kogokolwiek oprócz rodziny, więc nie miała jeszcze żadnych przyjaciół. Więc kiedy jej rodzice wyszli gdzieś zabierając ze sobą maleńkiego Enfera, ona została sama w domu i starała się pisać pamiętnik, tylko starała, ponieważ nie miała pojęcia, co napisać, jako, że nie uważała swojego życia za interesujące czy godne opisania.
 I tak, kiedy siedziała z piórem na czystą kartką usłyszała uderzanie w drzwi. Nie spodziewali się chyba nikogo, a przynajmniej rodzice nic jej o tym nie mówili. Doskonale pamiętała obraz, który zobaczyła, kiedy otworzyła drzwi.
Jej brat, utrzymujący równowagę tylko dzięki przytrzymywaniu się framugi drzwi, miał podbite lewe oko, jego krótkie, białe włosy lepiły się do twarz, jego ubranie było poszarpane i cały pokryty był siniakami i rozcięciami. Prawie się na nią przewrócił.
Pomogła mu dotrzeć do łóżka, co nie było łatwym zadaniem, ponieważ był od niej o dwadzieścia parę centymetrów wyższy i prawie dwa razy cięższy. Kiedy już udało jej się go położyć i drżącymi rękami opatrzyć poważniejsze rany, usiadła na skraju łóżka i zapytała.
-Kto ci to zrobił?
Po tym jak opowiedział jej o wszystkim, co się wydarzyło, czuła smutek, ale pod nim była jeszcze wściekłość i niezgoda.
Dlaczego wszyscy musieli cierpieć a jedynym powodem jest to, czym są? Jak to możliwe, że można pobić kogoś prawie do nieprzytomności, nie słysząc słowa protestu i nie ponosząc żadnych konsekwencji mając za jedyny argument to skąd ta osoba pochodzi!?
Teraz znowu to czuła to poczucie niesprawiedliwości, nawet nie zauważyła jak mocno zaciskała pięści. Może gdyby to się nie wydarzyło brat nigdy by nie wrócił i wciąż by żył!? Czuła jak intensywna wściekłość powoli zaczyna emanować w całym jej ciele…
Szybko pokręciła głową i to się skończyło, to uczucie było…dziwne. Równocześnie ją przyciągało i przerażało. Jakaś jej część chciała po prostu uwolnić gniew, ale wszystkie inne wyraźnie protestowały.
Jej rozmyślania przerwał dźwięk zamykanych drzwi.
Odwróciła się i zobaczyła zieloną energię, która chwilę później zmieniła się w Lokiego, zapewne zmieniał postać.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć rzucił w nią czymś. Szybko złapała to zanim upadło na podłogę. Posłała mu pytające spojrzenie.
-Załóż to.
Powiedział po prostu i odwrócił się do niej plecami, żeby dać jej trochę prywatności.                                                                        
Przyjrzała się temu, co jej rzucił, była to jakaś długa czarna sukienka.
Szybko ściągnęła przez głowę tą, którą miała na sobie i założyła nową, upewniła się, że nie zrobiła tego tył na przód i cicho odkaszlnęła.
Podszedł do niej spokojnie.
-Posłuchaj, sytuacja jest taka, że nie możesz tu siedzieć w nieskończoność, ponieważ w końcu ktoś cię zauważy. Więc postanowiłem, że skoro już załatwiliśmy kwestię wyglądu, to po prostu stąd wyjdziesz.
Jennyfair wytrzeszczyła oczy.
-Jak to? Tak po prostu?
Przewrócił oczami i pokręcił głową.
-Oczywiście, że nie! Jeszcze mi się przydasz, ale chwilowo będziesz zmuszona kogoś udawać, taki...kamuflaż. Zaraz podam ci szczegóły i lepiej żebyś dobrze słuchała. Ponieważ jeśli komuś uda się wyczuć, że tylko grasz to może się to skończyć bardzo nieprzyjemnie.
Co ona sobie myślała!? Że ją tak normalne puści?
Może i przez chwilę wczoraj był miły, ale teraz była pewna, że ten nagły poryw człowieczeństwa nie będzie trwał wiecznie, jeśli jeszcze w ogóle kiedykolwiek się powtórzy.
Nie była głupia, wiedziała, że czegoś będzie on niej chciał, z całą pewnością nie należał do osób bez interesownych.
Wciąż nie budził w niej ani trochę zaufanie i dalej uważała go za osobę przerażającą.
Miała tylko nadzieję, że nie będzie udawała kogoś zbyt, hm....rozmownego, czy radosnego, jeśli tak to na wstępie będzie już mogła przygotowywać się na śmierć, czy cokolwiek Loki rozumiał przez ,,nieprzyjemne".
-Kogo mam udawać?
Zapytała głosem wypranym z emocji.
-Zacznijmy od tego, że masz na imię Aria, jesteś bratanicą Friggi, wiesz kim była prawda?
Pokiwała głową, Frigga była królową Asgardu, słyszała coś o tym, że niedawno zginęła.
-To dobrze, już się bałem, że to też będzie ci trzeba objaśniać. No więc, przyjechałaś na wieść o śmierci Friggi, -Zauważyła, że kiedy o wspomniał o śmierci królowej jego głos niemal niezauważalnie się załamał.- masz po prostu przyjmować kondolencje i możesz się parę razy rozpłakać. Myślę, że z tym nie będziesz miała większego problemu. Czyli tak dużo od ciebie nie wymagam. Masz jakieś pytania?
Miała mnóstwo pytań dotyczących praktycznie wszystkiego, ale jemu chodziło najwyraźniej tylko o te związane z ,,Arią" a teraz nie wyglądało na to żeby był w nastroju na odpowiadanie na jakiekolwiek, więc musiała wybrać te najważniejsze.
-Czy jako Aria powinnam kogoś znać?
Zapytała ze spojrzeniem ,,Proszę, nie urywaj mi głowy, to tylko pytanie."
-Nie, nie musisz nikogo znać oprócz Odyna, którego będę udawał ja.
Zmarszczyła brwi.
-Dlaczego?
Zapytała cicho i chwilę później tego pożałowała. Gdyby spojrzenia mogły zabijać to leżała by teraz martwa na podłodze.
-Nie jest to twój interes.
Powiedział morderczym tonem, tak zdecydowanie jego uprzejmość w stosunku do niej była tylko chwilowa. Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale tylko machnął ręką.
-Zaraz wychodzimy, jeśli Odyn będzie zbyt długo nieobecny, zaczną się robić podejrzliwi.
Znowu złapał ją za ramie i zaczął ciągnąć jak szmacianą lalkę, otworzył jakieś drzwi i dosłownie wepchnął ją do środka.
-Szybko zrób coś z włosami. Masz pięć minut.
Zatrzasnął drzwi.
Pomieszczenie najwyraźniej było łazienką.
Stanęła przed dużym, oprawionym w złotą ramę lustrem i spojrzała na swoje odbicie, zaczęła się już powoli przyzwyczajać do nowej postaci. Wyglądała dokładnie tak jak się czuła, depresyjnie, miała zaczerwienione od płaczu, podkrążone oczy, popękane wargi i twarz bez wyrazu, jeśli chodzi o włosy to warkocz już z pewnością warkocza nie przypominał. Ze zrezygnowaniem zupełnie rozpuściła włosy, nie miała pojęcia co dałoby się zrobić z tym w te jego pięć minut. Ciekawe czy on by się wyrobił gdyby jego włosy sięgały mu prawie do kolan.
A zresztą nie dało się ukryć, że nic nie obchodziło jej to jak wyglądała.
Po prostu zebrała włosy w jakiegoś prowizorycznego koka i oblała twarz lodowatą wodą, nie czuła się ani trochę lepiej. Nie wiedziała co będzie dalej, czy już zawsze będzie uzależniona od Lokiego? Czy zawsze będzie musiała się ukrywać? I czy jeszcze kiedyś będzie szczęśliwa?
Na razie widziała tylko najczarniejsze scenariusze.
Po chwili wyszła z łazienki. Loki już zmienił się w Odyna, skinął na nią i oboje opuścili pomieszczenie.
Miała tylko nadzieję, że sytuacja już się nie pogorszy.
Jako Odyn nie był już od niej na całe szczęście tak diametralnie wyższy i wyjątkowo najwyraźniej tym razem postanowił nie ciągnąć jej za ramie.
W końcu kiedy skończyli iść pozłacanym holem dotarli do wielkiej bogato ozdobionej sali pełnej ludzi.
Po chwili podszedł do nich jakiś mężczyzna z blond włosami, krótkimi, lokowanymi, włosami i bódką.
-Wasza Wysokość. Lady....?
Otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale Loki/Odyn już się za nią odezwał.
-To jest Lady Aria, bratanica królowej.
Powiedział głosem bez emocji i poszedł gdzieś do...właściwie to nie wiedziała gdzie.
Zauważyła, że mężczyzna przed nią wciąż nie odszedł.
-Moje najszczersze kondolencje, Lady Ario, jestem Fandral.
Nie miała pojęcia co powiedzieć, Loki nie trudził się zdradzaniem jej jakichkolwiek szczegółów swojego planu.
-Dziękuje.- I wtedy zdała sobie sprawę z tego co powinna powiedzieć, z tego co mogła i chciała tera powiedzieć, po prostu wyobraziła sobie, że nie mówi o tej kobiecie, tylko o kimś na kim jej zależało. O swojej matce.- Tęsknie za nią i...nie do końca wiem co mam robić, była takim ważnym elementem mojego życia, tak wiele dla mnie znaczyła. Ciągle staram się wmówić sobie, że to się nigdy nie wydarzyło.
Wytarła wierzchem dłoni łzy ,które zaczęły napływać jej do oczu. Było jeszcze tyle do powiedzenia, ale nie chciała mówić o wszystkich swoich uczuciach i żalach zupełnie obcej osobie jaką był Fandral.
-Tak, Królowa z całą pewnością była jedną z tych cudownych niepowtarzalnych osób.
Powiedział wcześniej wspomniany mężczyzna.
Potem odszedł i tak minęła większość dnia, po prostu wymyślała sobie, że tych ludzi ona i jej uczucia naprawdę coś obchodzą, a ich kondolencje są składane do prawdziwej jej Jennyfair nie Arii.
Po pewnym czasie zauważyła, że wszyscy składający jej kondolencje mówili tylko o Królowej, a nikt nigdy nie użył imienia Loki, przecież oni wszyscy myśleli, że nie żył. A jeśli dobrze zrozumiała to był bratem ciotecznym ,,Arii".
Postanowiła, że później kogoś o to zapyta.
Wtedy podeszła do niej o wiele wyższa kobieta z ciemnymi włosami zebranymi w kucyk.
-Jestem Sif, a ty...Aria, prawda?
-Zgadza się.
Powiedziała szybko.
-Jesteś bratanicą Królowej?
-Tak.
Dlaczego wszystkie te pytania brzmiały tak podejrzliwie!?Czyżby jakoś ją przejrzała?
-Nigdy o tobie nie słyszałam.
Myśl Jennyfair! Myśl!
-To zapewne dlatego, że nie mieszkam w Asgardzie.
Była beznadziejna w kłamaniu, ale miała nadzieję, że Sif zrzuci jej załamujący się głos, na smutek po utracie kogoś ważnego, z resztą miałaby racje. Niestety nie wyglądało na to żeby brunetka się poddała.
-A gdzie przebywałaś?
Jennyfair na oślep wybrała pierwszy lepszy świat jaki przyszedł jej do głowy.
-Byłam w Midgardzie.
-Midgard, kraina śmiertelników.
-T-tak.
Zdecydowanie nie wypadała teraz przekonująco. Wcześniej dobrze szło jej udawanie, ale to dlatego, że jako rozbita, zrozpaczona, dziewczyna w żałobie, miała grać, rozbitą, zrozpaczoną, dziewczynę w żałobie.
-Podobno miałyście bardzo dobre relacje. Jakim cudem skoro byłyście tak daleko?
Czy ona kiedyś przestanie zadawać pytania!?
-Utrzymywałyśmy kontakt korespondencyjny.
Sif w końcu pokiwała głową i chyba jeszcze chciała coś powiedzieć, ale wtedy przyszedł jakiś brunet i coś do niej powiedział, odwracając jej uwagę od Jennyfair, za co ta miała ochotę go z miejsca uściskać.
Chwilę później mężczyzna przedstawił się jako Hogun. Już myślała, że jest wolna kiedy Sif poprosiła ją żeby usiadła z nią, Hogunem, Fandralem i jakimś Volstaggiem, żaby mogli jeszcze trochę porozmawiać.
Nic dodać nic ująć, czuła się jak ryba wyciągnięta z wody i otoczona przez cztery koty.


Notka od Autorki:
Ostrzegam, nastroje i sposoby zachowywania się Lokiego będą będą baaardzo zmienne.
Pozdrawiam!
Chiara/Jessica

2 komentarze:

  1. Ciekawy rozdział. Widzę, ze Jennyfair dobrze wczuła się w role... :-) podobało mi się to. A po Lokim jak najbardziej spodziewam się zmienności :-) .
    Zycze dalszej weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam, bardzo sie cieszę, że wstawiłaś nowy rozdział :)
    Trochę błędów typu literówki, powtórzenia, nie zawsze poprawny zapis dialogów.
    Fajnie, że ukazałaś trochę z przeszłości głównej bohaterki, mozna lepiej zrozumieć ją samą, poznać.
    Intryguje mnie, co też Loki kombinuje, faktycznie, w poprzednim rozdziale się pospieszyłam, wybacz :)
    Szykuje się romansik, haha :D Ale na pewno będzie jeszcze dużo zwrotów akcji i na to czekam.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział, mam nadzieję, że go ocenisz.
    Czekam na następny u ciebie!

    OdpowiedzUsuń